Gość Radia Jard
Katarzyna Sztop-Rutkowska

Karol Nawrocki zwyciężył w wyborach prezydenckich, pokonując Rafała Trzaskowskiego minimalną różnicą głosów. W rozmowie z Radiem JARD dr Katarzyna Sztop-Rutkowska, socjolożka z Uniwersytetu w Białymstoku, analizuje przyczyny tak wyrównanego wyniku, wysoką frekwencję oraz polityczne konsekwencje tego wyborczego starcia.
- Karol Nawrocki zwyciężył w wyborach prezydenckich z wynikiem 50,89%.
- Frekwencja w drugiej turze wyniosła 71,63% i była jedną z najwyższych w historii.
- Głosowanie miało często charakter „negatywnego wyboru” – przeciwko kandydatowi, nie za nim.
Karol Nawrocki zwyciężył w drugiej turze wyborów prezydenckich, zdobywając 50,89% głosów, podczas gdy jego rywal, Rafał Trzaskowski, uzyskał 49,11%. Jak zauważyła dr Katarzyna Sztop-Rutkowska wyniki nie były dużym zaskoczeniem – wszystkie sondaże wskazywały na minimalne różnice i trudno było przewidzieć, kto ostatecznie zwycięży. Nawrocki, mimo niekorzystnych doniesień medialnych, sukcesywnie zyskiwał poparcie, co potwierdziły sondaże już po pierwszej turze.
Wysoka frekwencja i siła mobilizacji
Frekwencja w drugiej turze była jedną z najwyższych w historii wyborów prezydenckich – wyniosła 71,63%. Choć prognozy mówiły nawet o 76%, to i tak wynik pokazuje dużą mobilizację społeczną. Dr Sztop-Rutkowska zaznaczyła, że wiele osób, które wcześniej oddały „kredyt zaufania” obecnemu rządowi, tym razem pozostało biernych, co miało wpływ na ostateczny rezultat. W województwie podlaskim Nawrocki zdobył ponad 61% głosów, co wpisuje się w tradycyjny profil wyborczy regionu.
Negatywne głosowanie i polaryzacja
Zdaniem socjolożki z Uniwersytetu w Białymstoku, wybory w dużej mierze miały charakter „głosowania przeciwko”, a nie „za” konkretnym kandydatem. Hasło „Byle nie Trzaskowski” dobrze oddaje strategię części elektoratu Nawrockiego. Istotny wpływ miały również głosy elektoratu Konfederacji, zwłaszcza sympatyków Mentzena, którzy masowo poparli kandydata prawicy. Sztop-Rutkowska podkreśliła, że wynik wyborów powinien być sygnałem ostrzegawczym dla rządu i dowodem na silną polaryzację polityczną w Polsce, która może utrudnić przyszłą współpracę między prezydentem a rządem.