Edukacja zdrowotna nieobowiązkowa

Miała być obowiązkowa, ale nie będzie, przynajmniej w tym roku. Pomysł wprowadzenia do szkół przedmiotu pn. „Edukacja zdrowotna” od początku wzbudzał dużo emocji, nie obyło się też bez protestów zarówno ze strony rodziców, jak i opozycji.
W założeniu, edukacja zdrowotna ma poszerzać wiedzę o zdrowiu fizycznym i psychicznym, profilaktyce czy zdrowym odżywianiu. Jej program ma też uwzględniać edukację seksualną.
– Ten przedmiot nie sprowadzałby się tylko do edukacji seksualnej, o której też oczywiście trzeba mówić – mówi Dariusz Bossowski, dyrektor II Liceum Ogólnokształcącego w Białymstoku. – Uważam, że ten przedmiot jest bardzo potrzebny i cieszę się, że jest pomysł, żeby był obowiązkowy.
Innego zdania jest Dariusz Piontkowski, poseł Prawa i Sprawiedliwości, dawniej minister i wiceminister edukacji.
– Dzieci 10 i 11-letnie mają być zapoznawane z zagadnieniami, które są poza ich percepcją. To może doprowadzić do deprywacji kolejnych pokoleń Polaków i przeciw temu zdecydowanie protestują rodzice – mówi Dariusz Piontkowski.
Edukacji zdrowotnej będą mogli uczyć nauczyciele wychowania do życia w rodzinie, biologii i wychowania fizycznego oraz psychologowie. Ponadto Ministerstwo Edukacji Narodowej planuje kwalifikacyjne studia podyplomowe w tym zakresie.
Przedmiot pojawi się w szkołach we wrześniu. (jł)